Opis

OPOWIADANIE ZAWIESZONE NA CZAS NIEOKREŚLONY!

Opowiadanie o tematyce homoseksualnej męsko- męskiej, zawierające sceny seksu i przemocy.




czwartek, 3 października 2013

Rozdział 7.



Rozdział 7.

Nastał kolejny nudny dzień, który spędzałem na dośc mało ambitnym leżeniu i oglądaniu debilnych seriali w telewizji. Z racji tego, że musiałem jeszcze odpoczywac (co moim zdaniem było niepotrzebne), tak oto spędziłem niemalże cały dzień. W sumie nie było to takie złe. Mogłem chociaż uniknąc sprzątania i gotowania. Gdy na zegarze wybiła osiemnasta, zerwałem się z kapany i poszedłem ogarnąc.
Wyszedłem z łazienki owinięty w biały ręcznik i ruszyłem do swojego pokoju. Wziąłem z półki swój zegarek i założyłem go. Do wyjścia miałem około pół godziny. Podszedłem do dużej szafy. Otworzyłem drzwi i zamyśliłem się przez chwilę. Nie wiedziałem, co założyc. W końcu po kilku minutach intensywnego wpatrywania się w zawartośc szafy, wybrałem czarne, zwężane spodnie, czerwoną koszulkę i bejsbolówkę. Szybko się ubrałem i skierowałem do pokoju Aniki, aby sprawdzic, czy jest już gotowa. Miałem przeczucie, że sterczy nad stertą ubrań i zastanawia się, co włożyc.
Zapukałem kilka razy i otworzyłem drzwi. 
- Mogę wejść? – spytałem, zerkając przez małą szczelinę.
- Możesz – mruknęła zrezygnowanym głosem, stojąc i wpatrując się intensywnie w stertę ubrań.
Westchnąłem przeciągle. Doskonale wiedziałem, że tak będzie. Zawsze tak było.
- Załóż byle co – rzuciłem rozkładając się na kanapie. Dziewczyna spojrzała na mnie gniewnie. – Dobrze, dobrze, już nic nie powiem – wzruszyłem ramionami i przypatrywałem się jej z uśmiechem na twarzy.
- A! Nie mam, co założyc! – wrzasnęła rzucając jakąś sukienką we mnie. Na szczęście zdążyłem ją złapac. Spojrzałem na nią rozbawiony. – Doradziłbyś mi, a nie patrzysz się jak sroka w gnat!
- Myślałem, że nie chcesz mojej pomocy – powiedziałem, wstając i podchodząc do niej. – To tylko impreza…
- Powiedział to ten, który odwalił się jakby szedł na wielkie przyjęcie.
- Co? – zerknąłem na lusterko - Przecież normalnie się ubrałem.
Dziewczyna prychnęła. Podszedłem do jej szafy i wyjąłem jakieś ciuchy, które po chwili jej podałem. Anika wzięła je i zaczęła przykładac do siebie. Za chwilę na jej twarz pojawił się szeroki uśmiech.
- Ty to jednak masz dobry gust. Kochany jesteś – ucałowała mnie w policzek i pobiegła do łazienki. – Muszę spodobac się Aaronowi – krzyknęła zza drzwi.
Zmarszczyłem brwi. A więc on serio jej się spodobał…
- Szybko, bo inaczej się spóźnimy – powiedziałem, wychodząc z pokoju.



Kilkanaście minut później, a może kilkadziesiąt, byliśmy już w drodze do klubu. Kryspin i Malwina mieli być w środku dużo wcześniej, a Aaron miał czekac przed wejściem. Gdy zbliżaliśmy się do budynku, zaczęliśmy się rozglądac, aby znaleźć blondyna.
- Miał czekac przed dużym filarem – powiedziała Anika.
- Rozejrzyjmy się jeszcze wśród tego tłumu. Najlepiej będzie jak się rozdzielmy.
- Ok. Za pięc minut spotkamy się dokładnie tutaj – rzuciła i ruszyła w prawą stronę.
Ja skierowałem się na lewo. Wszedłem w wielki tłum ludzi, jednocześnie rozglądając się, czy Aarona nie ma gdzieś w pobliżu. Kto wie, może uciął sobie z kimś pogawędkę? Chociaż szczerze w to wątpię…
Pięc minut później poszedłem na miejsce, w którym miałem spotkac się z Aniką. Dziewczyna pomachała przecząco głową.
- Nigdzie go nie znalazłam – powiedziała zdezorientowana, gdy stanąłem obok niej. – Może się zgubił? – spytała z przerażeniem na twarzy. – Przecież on nie zna miasta! Mógł zabłądzic albo coś…
- Przecież wytłumaczyłem mu jak tutaj dotrzec – warknąłem, przerywając jej. Złapałem duży wdech. – Pójdę go jeszcze poszukac, a ty idź do Kryspina i Malwiny. – Dziewczyna kiwnęła i ruszyła do wejścia.
Rozejrzałem się wokoło jeszcze raz, ale nigdzie nie było blondyna. Podszedłem do kilku znanych mi osób i spytałem ich, czy nie widzieli przypadkiem kogoś przypominającego Aarona. Oczywiście nie widzieli...
Przeczesałem nerwowo włosy i stwierdziłem, że pójdę drogą prowadzącą do domu. Po przejściu około pięciuset metrów, zauważyłem jakąś postaci kierującą się w moją stronę. Podbiegłem do niej. To był Aaron. Rozglądał się dokoła, jakby czegoś szukał.
- Tu jesteś – wysapałem, łapiąc oddech. Blondyn spojrzał na mnie niepewnie.
- Co ty tutaj robisz? – spytał zdziwiony.
- Jak to co?! Szukaliśmy cię. Nie było cię pod umówionym miejscem! – rzuciłem, patrząc na niego z pretensją. Jeju! Jak ten człowiek mnie wkurza, to nie mam na to słów.
- Ah, tak. Zgubiłem się – mruknął.
Zgubił się? Przecież to nie tak daleko od jego domu…
- Dobra, nie obchodzi mnie to. Ważne, że cię znalazłem. Chodźmy już – powiedziałem i skierowałem się do klubu, nawet nie czekając na chłopaka.



- Dobrze, że jesteś pełnoletni – odparłem wchodząc do budynku.
- To klub od osiemnastu lat, więc czemu Malwina i Kryspin mogą wejść? – zapytał.
Roześmiałem się.
- No cóż. Ma się te kontakty. Nie trzeba być pełnoletnim, aby tutaj wejsc. Kryspin może wchodzic dzięki mnie, a Malwina… Cóż, nie mam pojęcia – wzruszyłem ramionami. Skierowaliśmy się długim i ciemnym korytarzem do wielkiej sali oświetlanej kolorowymi lampami. Po dwóch stronach były ustawione loże w kolorze czerwieni i czerni, a po dwóch pozostałych bar i scena. Na środku znajdował się duży parkiet.
- Ale dużo ludzi – mruknął chłopak przybliżając się do mnie.
Przedzierałem się przez tłum pogrążonych w tańcu ludzi, jednocześnie chwytając dłoń Aarona. To nie tak, że się o niego martwiłem. Skądże! Po prostu, gdyby zgubił się w tym buszu, to byłoby kłopotliwe. Musiałbym go znowu szukac i tak dalej. Sami zrozumcie. Ja martwiący się o innych ? Ha! Dobre sobie...
 Po przepchnięciu się przez parkiet, zauważyłem siedzącą Anikę. Dziewczyna akurat spojrzała prosto w naszą stronę i pomachała do nas.
- Widzę, że zagubiony jest już odnaleziony – stwierdziła, popijając drinka i spoglądając z uwodzicielskim uśmiechem na Aarona, po czym zerknęła na nasze ręce i zmarszczyła brwi. Wtedy przypomniałem sobie, że nadal go trzymam. Oderwałem się od niego lądując niemal metr dalej. Machnąłem głową i usiadłem naprzeciwko dziewczyny. Obok niej usiadł Aaron.
    - Gdzie byłeś, gdy cię nie było przystojniaku? – spytała Anika. Blondyn przeczesał palcami włosy, jednocześnie się uśmiechając.
    - Można powiedziec, się zgubiłem – odparł. – Ślicznie wyglądasz – stwierdził, patrząc na dziewczynę, która słysząc to uśmiechnęła się promiennie i podziękowała.
    Prychnąłem przypatrując się im, a wtedy oni spojrzeli na mnie pytająco. Zachowują się jak niedorozwinięte nastolatki. Niech ją weźmie gdzieś do pokoju i puknie, a nie słodzi jej, a ona jak jakaś idiotka rumieni się i trzepocze rzęsami. Żałosne. Moja przyjaciółka i takie zachowanie. Eh… Zawiodłem się.
   - Nic, nic – powiedziałem. – Idę po coś do picia. Chcecie coś?
   - Ja na razie mam – dziewczyna wskazała na swojego drinka. Spojrzałem na blondyna pytająco.
   - Może być piwo.
   Wszedłem prosto w tłum tańczących, z myślą, iż tak będzie szybciej. Myliłem się. Szybko zostałem wciągnięty do tańca przez innych. Jakaś dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyje i zaczęła wywijac biodrami, a raczej ocierac się o mnie. Złapałem ją w talii i zacząłem odpowiadac na jej ruchy. Ładna, stwierdziłem patrząc na jej twarz. Ładna i łatwa. I nic więcej.
   - Jak masz na imię? – szepnąłem do jej ucha. Dziewczyna wplotła swoją dłoń w moje włosy.
   - Karolina – odpowiedziała i musnęła mnie w usta. Odpowiedziałem na jej pocałunek. Tańczyliśmy, całując się   jednocześnie. – A ty? – spytała odrywając się na chwilę.
   - Maurycy – uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią zawadiacko. Miałem nadzieję, że dziewczyna zrozumie o co mi chodzi. Zrozumiała. Pociągnęła mnie za rękę i skierowaliśmy się na korytarz.
   Gdy dotarliśmy w mało widoczne miejsce, natychmiastowo przyparliśmy do swoich ust. Całowaliśmy się namiętnie, badając jednocześnie swoje ciała. Dziewczyna miała obcisłą i dużo odkrywającą sukienkę, a więc nie miałem problemu, aby dostac się do pewnych miejsc. Wsunąłem dłoń pod jej sukienkę i zacząłem dotykac ją w wiadome miejsca przez majtki. Jęknęła lekko w moje usta. Gdy zaczeła się coraz bardziej nakręcac zaprzestałem pieszczotom. Wtedy opadła na kolana i rozpięła mi spodnie, lekko je zsuwając. Zaczęła dłonią masowac moją męskośc przez materiał spodni, jednoczesnie całując podbrzusze. Oparłem głowę o ścianę i przymknąłem oczy. Poczułem jak dziewczyna wyjmuje mojego członka i zaczyna mi trzepac ręką. Nabrałem powietrza i westchnąłem. Nie była mistrzynią w tym, co robiła, ale nie było tak źle, a uwierzcie mi – miałem dośc długą listę, aby mieć porównanie. I wiem też, że faceci są lepsi… Chociaż może to kwestia moich upodobań.   
   Dziewczyna jeszcze chwilę bawiła się moim kutasem ręką, a później zaczęła go lizac, od nasady ku główce. Zatrzymała się na napletku i wsadziła go do ust. Złapałem ją za włosy i zacząłem pieprzyc. Wbiłem się w nią  tak mocno, aż niemalże zaczęła się krztusic, po czym zrobiłem jeszcze kilkanaście pchnięc i doszedłem. Zerknąłem na nią. Uśmiechnęła się nieśmiało. Widac było, że czeka na dalszą cześc. Ha! Nie dzisiaj, słonko.
   - Dzięki – powiedziałem, poprawiając spodnie. – Musze już iśc. Znajomi czekają – rzuciłem, a dziewczyna zrobiła zdziwioną minę. Odwróciłem się i ruszyłem do łazienki, uśmiechając się lekko. Tak, wiem. Jestem skurwysynem, ale to nie ja ją pierwszy pocałowałem i to nie ja pchałem się do łóżka. To znaczy na korytarz…
   Kilka minut później byłem już przed barem i zamawiałem piwo.
   - To twoje zamówienie, Maurycy – powiedziała niska barmanka, uśmiechając się do mnie. Puściłem do niej oczko, a ona zachichotała i nachyliła się do mnie lekko.
  - Jakbyś miał ochotę, to wpadnij na zaplecze jak będę mieć przerwę. Tam do tego pokoju, co zwykle. - Kiwnąłem głową i zapłaciłem, po czym poszedłem do znajomych.
   - Coś długo cię nie było – rzuciła Anika, przyglądając mi się badawczo. Wzruszyłem ramionami i postawiłem alkohol na stoliku.
   - Pewna okazja się nadarzyła, to ją wykorzystałem – stwierdziłem. Rozsiadłem się na fotelu, otwierając piwo.
   - Właśnie widziałem tą twoją okazję – mruknął Aaron.
   - Właśnie! Widzieliśmy tę biedaczkę. Prawie tu beczała – dodała Anika. – Co żeś jej zrobił, idioto?
   - Nic jej nie zrobiłem. To ona wyobraziła sobie Bóg wie co. Ja tylko skorzystałem z okazji... – Czemu to zawsze na mnie spada wina?
   - Ruchałeś się z nią? – usłyszałem męski głos. Wszyscy spojrzeliśmy na właściciela tych słów. Kryspin patrzył na mnie wyczekująco, trzymając za ramię Malwinę. Ah, ta jego bezpośrednośc…
   - Nie ruchałem – powiedziałem obojętnie.
   - No to co robiłeś? – dopytywał dalej mocno zdziwiony.  
   - A jak myślisz, co ona mogła mi zrobic? – spytałem z dośc zadowoloną miną. Chłopak uśmiechnął się i usiadł wraz z dziewczyną obok mnie.
   - Dobra była? – szepnął mi do ucha tak, aby nikt nie mógł go usłyszec. Zaśmiałem się.
   - Bywały lepsze, a co chcesz ją?
   Chłopak przez chwilę wpatrywał się we mnie tępo, a później zmarszczył brwi i zerknął na Malwinę.
   - Nie chcę…



   Godzinę później dołączył do nas Kajetan. Gdy witał się z nami, spojrzał oschle w stronę Aarona, który odwzajemnił ten wzrok. Niezbyt wiedziałem do czego między nimi doszło, że jak widac niezbyt za sobą przepadają. No ale nie moja sprawa, prawda?
   Spojrzałem w stronę baru i zobaczyłem wysokiego, czarnowłosego mężczyznę. Uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałem mu tym samym. Skinął do mnie głową, abym do niego przyszedł. Chwilę się wahałem, ale jak się bawic, to na całego. Tym bardziej, że temu mężczyźnie zawdzięczałem między innymi to, że mogłem przebywac w tym klubie pomimo mojego wieku. Tak, ten czarnowłosy, to nikt inny jak właściciel klubu.
   Wstałem, a moi znajomi przestali rozmawiac i spojrzeli na mnie pytająco.
   - Idę do znajomego – oznajmiłem i zaczerpnąłem ostatni łyk drinka.
   - Do kogo? – spytała Anika, unosząc wysoko brwi. Mimowolnie spojrzałem w stronę mężczyzny, który przyglądał mi się z zawadiackim uśmieszkiem. Dziewczyna podążyła za moim wzrokiem i westchnęła przeciągle.
   - Miałeś się z nim nie spotykac, do jasnej cholery! – warknęła. – Obiecałeś, że nie będziesz się z nim pieprzył!
   Spojrzałem na nią obojętnie i wzruszyłem ramionami.
   - Nic nie obiecywałem. Powiedziałem tylko, że już z nim skończyłem…
   - No właśnie! – warknęła, uderzając szklanką o blat stolika.
   - Maurycy, czy ty nie umiesz usiedzieć spokojnie na dupie? – spytał Kryspin.
   No pięknie! On też przeciwko mnie? Kto jeszcze?
   Aaron wpatrywał się w nas ze zdezorientowaną miną. No tak, nie wiedział o co chodzi. Skrócę mniej więcej powód, dlaczego Anika nie chce, abym to spotykał się z właścicielem klubu.
   A więc poznałem go ponad rok temu, gdy przechodziłem koło klubu. Akurat była sobota, więc było mnóstwo ludzi i pośród tłumu stał on. Uśmiechnął się do mnie, ale go olałem i ruszyłem dalej. Po co miałem się zatrzymywac? I tak nikt nie wpuściłby mnie do środka. Tak więc ruszyłem dalej, ale w pewnym momencie ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłem się. To był ten gościu. Zaczął ze mną rozmawiac, tak po prostu. O głupotach. W końcu zapytał, czy nie chciałbym wejść do klubu. Spojrzałem na niego niepewnie. Przecież ja nie mogłem tam wejść, bo ani ja, ani Anika, czy ktokolwiek inny nie miał aż takich znajomości, aby mogli nas wpuścic. Oznajmiłem mu szybko, że chyba to będzie nierealne, ponieważ jestem niepełnoletni, ale on tylko pokręcił głową. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zamurowało mnie. Spytałem go, co zamierza, a on odparł, że to jego klub. I tak oto wszedłem pierwszy raz do tego oto miejsca. Cały wieczór spędziłem razem z Kubą – bo tak mu na imię. Później oznajmiłem mu, że powinienem już iśc. Było już późno. Bardzo późno. Kuba zaoferował, że mnie odwiezie. Zgodziłem się. Będąc w samochodzie przed domem, wręczył mi karteczkę z jego adresem i telefonem. Gdy wysiadałem złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Całowaliśmy się. Tylko całowaliśmy. Następnego dnia nie zadzwoniłem. I kolejnego, i jeszcze kolejnego. I tak minął miesiąc. W końcu chłopak sam do mnie przyjechał. Poszedłem z nim znowu do klubu. I wydarzyło się. Robótki ręczne i te sprawy. Później jakoś się wszystko ruszyło. Nie spotykaliśmy się jako para. Oczywiście, że nie. Nasza znajomośc opierała się tylko na seksie. A ja oczywiście mogłem wprowadzic kogokolwiek  chcę do klubu. Uwierzcie mi, że jest on tak pilnie strzeżony, że byle kto do niego nie wejdzie. Minął pewien czas i wtedy Kuba zaczął robic się agresywny. Agresywny, gdy ze sobą sypialiśmy. Na początku to było w pewien sposób fajne, ale później nawet podczas rozmów wydawał się dziwny. Do tego doszły narkotyki. Nie jakieś ciężkie, ale  mimo wszystko narkotyk to narkotyk. Wziąłem kilka razy. No może kilkanaście. Sam nie wiem. Za namową Aniki i Kryspina, postanowiłem to przerwac. Gdy oznajmiłem Kubie, że chcę zakończyc naszą znajomośc, zdenerwował się lekko, ale nic nie zrobił. Nadal mogłem tutaj przychodzic. Z początku myślałem, że jak mnie zauważy, to każe mnie wygonic, ale nic takiego się nie zdarzyło, więc nadal przychodziłem i przychodzę do dzisiaj.
    - Maurycy, proszę – wyszeptała błagalnie. – Wiesz jaki on jest.
    - Przecież nie powiedziałem, że idę się z nim pieprzyc!
    - Nie oszukujmy się, przyjacielu – rzucił Kryspin. – Każdy z tego stolika wie jaki jesteś i każdy może śmiało stwierdzic, co będziecie robic. A nie będzie to zwykła rozmowa.
    -Dajcie mu spokój – powiedziała Malwina. Wszyscy na nią spojrzeliśmy, a ta uśmiechnęła się do mnie.
Chociaż jedna, która nie wpieprza się do życia innych. Co ich to obchodzi z kim będę rozmawiał lub się pieprzył? Moje życie. Rozumiem, że się martwią, ale bez przesady. Niech przejmują się swoim losem, a nie moim. Nie jestem przecież małym dzieckiem, aby tak się o mnie martwic.   
   - Idę i koniec.
   Zacząłem wychodzic, gdy w tym samym momencie złapały mnie dwie ręce. Jedna należała do Aarona, a druga do Kajetana. Spojrzałem to na jednego, to na drugiego.
   - A wy co? – warknąłem. – Też chcecie mnie zatrzymac? Jeju!
   Odtrąciłem ich ręce i poszedłem szybkim krokiem do Kuby.
   - Znajomi nie chcieli cię puścic? – spytał rozbawiony, gdy stanąłem obok niego.
   Zagryzłem wargę i spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami.
   - Ta – mruknąłem. – Coś ode mnie chcesz?
   Czarnowłosy nachylił się nade mną i musnął mnie lekko w szyję.
   - Stęskniłem się – szepnął, a mnie przeszedł dreszcz.
   - R…rozumiem. I co w związku z tym? – spytałem z udawanym spokojem i obojętnością, chociaż w środku mnie wrzało od różnorodnych uczuc. 
   - Sam wiesz co – powiedział i złapał mnie w pasie.
    Nie odtrąciłem go. Spojrzałem w kierunku naszego stolika i uśmiechnąłem się, gdy spostrzegłem, że cała
czwórka patrzy na mnie i Kubę ze złością. Tylko Malwina wydawała się być rozbawiona całą tą sytuacją. Objąłem go jedną ręką za szyję nadal patrząc w stronę znajomych. Szczerze mówiąc, to nie chciałem pójść do Kuby w takim celu. Chciałem tylko porozmawiac. Dowiedziec się co u niego i czego ode mnie chce. Nic więcej, ale tamci mnie zdenerwowali. I w tym momencie moim priorytetem było ich wkurzyc, a żeby to zrobic niestety musiałem posunąc się do pewnych kroków… 

3 komentarze:

  1. Ciekawa historia, fajnie opisywana. ^^
    Czekam na więcej! ;-)
    Pozdrawiam i życzę weny.
    SilencedUnknown :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju dziewczyno czekam i czekam na kolejny rozdział doczekam się ? ;3 Świetnie piszesz , masz talent ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się doczekasz. Nowy rozdział będzie w ten weekend. :)

      Usuń